poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział VI

                    Chłopak po jakichś 10 minutach wyjaśniania wreszcie skończył, po czym spojrzał na przyjaciółkę. Najmłodsza z Weasley'ów patrzyła teraz na Wybrańca z niemym osłupieniu.
   -Czekaj! - odezwała się nagle robiąca przy tym minę mówiącą, że musi powoli to wszystko sobie poukładać. - Mówisz, że kilka dni przed wyjazdem do Hogwartu, ktoś przysłał ci dziennik, tak? - mówiła powoli, jakby w myślach starała się ułożyć plan wydarzeń. Złoty Chłopiec na pytanie odpowiedział skinieniem głowy. - I ten owy dziennik okazał się tym od Riddle'a, tak? - ponownie kiwnął potakująco - A ta osoba, co ci go podrzuciła napisała, że możesz zginąć przez niego, tak? Jesteś idiotą! Do tego zacząłeś z NIM pisać!
   -Uwierz mi, nie ma się czym obawiać. - powiedział spokojnie - Nie zagraża nam...
   -Ta, pewnie! - przerwała mu w połowie wypowiedzi. - Powiedziałeś, że go polubiłeś. Polubiłeś Voldemort'a! Na pewno zaczyna cię przekabacać i opęta cię niedługo! Musimy powiedzieć o tym Zakonowi Feniksa.
Poczuł jakby wylano na niego wiadro lodowatej wody. Powiedzieć Zakonowi? Mowy nie ma! Akurat ci kretyni wielce coś mądrego wymyślą? Pewnie od razu rzucą się na niego z różdżkami, a zwłaszcza Szalonooki Moody, ba wszystkich ogłuszy byleby dostać się pierwszy do notesu.
   -Zwariowałaś?! Oni nie mogą się o tym dowiedzieć! NIC o Voldemorcie nie wiedzą oraz jego "zabawkach"! - krzyknął rozjuszony, po czym dodał ciszej i o wiele spokojniej - Nawet ty, Ginny. ja wiem i Dumbledore, ale on nie żyje. Obiecaj, że będziesz milczeć.
   -...
   -Ginny. - z jego głosu można było wyczuć poddenerwowanie i lekki chłód.
Nie mogą się dowiedzieć o dzienniku. Nic nie wiedzą o Czarnym Lordzie i jego sztuczkach.
~Pff, nawet - za przeproszeniem- gówno wiedzą o horkruksach. Muszę za wszelką cenę chronić notes.
Coś w głębi serca podpowiadało mu, że jeżeli pozwoli zabrać mu Riddle'a, to wypełni się ta mroczna część listu. "...to od ciebie zależy, czy postąpisz słusznie, czy błędnie, co spowoduje twoją rychłą śmierć w odwiecznych cierpieniach."
Słowa listu bezlitośnie odbijały mu się echem w głowie, ale i w duszy. Nie żeby obawiał się śmierci, ale przeżywać odwieczne cierpienia niezbyt przypadały mu do gustu.
   -Ginny do cholery! - wrzasnął potrząsając ją delikatnie.
   -D-dobrze. Jednak sądzę, że to nie jest odpowiednie rozwiązanie. - wymamrotała zaskoczona postawą  Harry'ego.
   -Uwierz mi. To JEDYNE odpowiednie rozwiązanie. - powiedział dając duży nacisk na słowo 'jedyne'.
Oboje w ciszy oparli się o drzewo, oglądając z zaciekawieniem różnorodne kształty chmur.
   -Zamierzasz powiedzieć o Riddle'u Smokowi i Hermi? - zapytała cicho odchylając do tyłu głowę i pozwalając głaskać swoja twarz promieniom słońca, które nieśmiało wychodziło zza białych obłoków. - W końcu to też twoi przyjaciele, Harry.
Zielonooki przez dłuższą chwilę nie odpowiadał. Przymknął powieki wzdychając przy tym głęboko.
   -Nie. Nie mam zamiaru ich o tym informować. Z kilku przyczyn...
   -Mianowicie?
   -Mianowicie, że im więcej osób o tym wie, tym bardziej to męczące dla mnie. Poza tym Hermiona zapewne zareagowałaby dokładnie w ten sam sposób, co ty. Tyle że nie dałbym rady jej przekonać. - wymamrotał ostatnie zdanie bardziej do siebie, niż do Rudej. - Draco zaś... no właśnie, Draco. Ten właściwie nic nie wie o Tomie. Jest świadom tylko tych rzeczy, jakich Czarny Pan dokonał jako Voldemort, więc tłumaczenie mu tego wszystkiego byłoby niezmiernie męczące. - zrobił krótką przerwę, a po chwili spojrzał prosto w brązowe tęczówki. - Ale jeżeli w jakiś sposób dowiedzą się o dzienniku nie zamierzam ich okłamywać i powiem im całą prawdę.
~Jednakże miałem powiedzieć jeszcze Smokowi o horkruksach... Hmm, może jak nadejdzie odpowiedni czas to wyjawię im mój mały sekrecik?
   -Heh, czyli niebawem, patrząc na twoją nieostrożność i głupotę.

~~~~

Nastał wieczór. Harry siedział właśnie przy stole w wielkiej sali jedząc monotonnie sałatkę warzywną z fetą i kawałkami kurczaka. Biorąc do na widelec każdy kolejny kawałek przeklinał w myślach swojego przyjaciela, który nie raczył zaszczycić go swoją obecnością podczas kolacji. Tak więc siedział kompletnie sam pośród wychowanków domu węża, którzy niezbyt ufnie na niego spoglądali.
~Przeklęty dupek! Najpierw mi mówi, że na kolacji musimy pilnie pogadać i nie mam się spóźniać, a ten - tu spojrzał na zegarek na lewym nadgarstku -sam spóźnia się już prawie 15 minut.
Po krótkim czasie obrażania w myślach kolegi drzwi do sali otworzyły się z cichym hałasem, a w nich stał wymieniony powyżej chłopak z ciemnowłosym, dość wysokim ślizgonem koło siebie.
Zielonooki posłał Malfoy'owi mordercze spojrzenie, na co uśmiechnął się swoim słynnym uśmieszkiem numer 5. Zmierzali do niego powolnym krokiem, po czym zasiedli na przeciwko.
   -O, dobrze, że jesteś na czas. - rzekł nie zdając sobie sprawy, że ten powstrzymuje się od rzucenia się na niego.
   -Taa. Przyszedłem dokładnie na czas, jak mnie prosiłeś. -wysyczał z głosem przesączonym ironią - Ale ty raczyłeś przyjść z drobnym opóźnieniem.
   -Oj nie gniewaj, nie gniewaj. Poza tym muszę ci kogoś przedstawić - wskazał dłonią na owego ślizgona obok - Harry, to Teodor Nott. Teo, nie muszę ci przedstawiać naszego nowego ślizgona, prawda?
Nott uśmiechnął się w typowo ślizgoński, aczkolwiek przyjazny sposób. Oboje podali sobie dłonie w geście przywitania, po czym we trójkę pochłonęli się w pogawędce.
O dziwo okazał się dobrym kandydatem na kolegę. Był rozmowny, poczucia humoru też mu nie brakowało, do tego nawet chętny był do poznania Ginny oraz Hermiony. Pozory jednak mylą. Z początku sądził, że w Slytherinie nie znajdzie się żaden normalny człowiek, który nie miałby mani na punkcie krwi i nienawiści do gryfonów... co prawda nie przedobrzajmy, bo i tak większość Gryffindor'u znajduje się na czarnej liście poszczególnych ślizgonów.
Pouczcie wspólnie ruszyli do pokoju wspólnego.
   -Harry, a tak właściwie to co ty zrobiłeś Weasley'owi? Bez przerwy cię obserwuje z nienawiścią w oczach i zdziczał ostatnio. -odezwał się Teodor zaciekawiony sytuacją.
Pozostała dwójka spojrzała na siebie, po czym roześmiała się głośno, wprawiając towarzysza z zdziwienie i otępienie?
   -Ehm. Otóż przed wyjazdem do zamku - zaczął Potter przedstawiać wydarzenie z owego dnia -  przedstawiłem naszemu "drogiemu" Ronaldowi, że kumplujemy się ze Smokiem i wszyscy to przyjęli do wiadomości oprócz Ronusia, który fochnął się, a całe zło tego świata zwala na mnie. - kończąc wyjaśnienia spuścił głowę i westchnął ze smutkiem. - Dlatego biorę na siebie całą odpowiedzialność za jego zdziczenie. W związku z czym zamierzam zbierać dla niego na specjalną szczepionkę przeciw wściekliźnie i innym chorobą zwierzęcym.
Nott i Malfoy roześmiali się głośno, obejmując ramieniem Wybrańca.
   -Spoko, Harry. Pomogę ci w zbieraniu, ale mam jeden warunek - orzekł z niebezpiecznym błyskiem w oku. - Chce mieć przyjemność, znaczy obowiązek do zadawania tych zastrzyków.
   -Ależ oczywiście, Teo. Nie mógłbym odbierać ci czegoś tak wartościowego. Cały tyłek Rona i pozostałe partie ciała zostawiam w twoich rękach.
   -Chłopaki, przerwijmy to, bo zaczyna robić się dziwnie. - próbował być poważny, jednak na jego ustach błąkał się szaleńczy śmiech. - Strasznie dziwnie się czuje, kiedy gadamy o tyłku Weasley'a.

~~~~

    -Staaaryyy! - jęczał platynowłosy waląc głową o biurko. - Pomocy, błagam!
Harry wracając właśnie spod prysznica zatkanymi uszami wpatrywał się w przyjaciela, który przyprawiał go o bóle głowy.
Nigdy by nie przypuszczał, że Malfoy potrafi tak zrzędzić i marudzić. Zawsze wydawało mu się, iż ten arystokrata "cierpi" w ciszy i nie obnaża swoich uczuć przed innymi, a tu proszę. Ów chłopak wali głową w biurko męcząc się nad zadaniem z obrony przed czarną magią.
   -Czego jęczysz?! - krzyknął czując jak migrena przeprawia go o zawroty głowy - To już trwa 25 minut! Czy ty masz jakiś wyłącznik? 
   -Ależ oczywiście. Wystarczy, ze zrobisz mi to cholerne zadanie na OPCM. W końcu jesteś taki mądry z tego przedmiotu... W dodatku miałeś wybitny na SUMach! - powiedział szybko świecąc przed nim oczami. - No i koledzy powinni sobie pomagać.
Zielonooki prychnął kręcąc głową w niedowierzaniu. Powiedział cicho coś w stylu ,,Jak dziecko.'' i przywlekł pod biurko krzesło, zajmując miejsce koło Malfoy'a, który podsunął mu pergamin i pióro pod nos.
   -Chyba śnisz. Najwyżej podpowiem co i jak, ale to ty musisz to wszystko zebrać w kupę.
   -Gadasz jak Hermiona. - bąknął pod nosem i zabrał się za zapisywanie wszystkiego co powie mu Potter.
Ma rację. Ostatnio stał się bardzo podobny do Granger, która pomagania jemu i Ronowi rzucała tylko hasła, wyjaśnienia, a czasem zdania.
~Teraz wiem, co czuła. - uśmiechnął się pod nosem.
Co prawda postępował podobnie do przyjaciółki  (jeśli chodzi o pomoc w lekcjach), ale tylko z obrony przed czarną magią i ewentualnie z zaklęć, w tych był bardzo dobry. W pozostałych przedmiotach leżał i kwiczał męcząc się nad pracami domowymi.
Po pomocy szarookiemu wstał z krzesła i poczłapał do łóżka z notatkami z transmutacji, by powtórzyć ostatnie tematy - wbrew pozorom minął już tydzień od rozpoczęcia roku.
Ślizgon z szeroko otwartymi oczami i opuszczoną szczęką wpatrywał się w poczynania Złotego Chłopca.
   -Od kiedy ty kujesz?! 
Kruczowłosy uniósł głowę znad zeszytu i spojrzał na komiczny wyraz twarzy lokatora.
Doprawdy w takich chwilach żałował, że nie ma aparatu, bo widok Malfoy'a w takim stanie jest bardzo, ale to bardzo rzadkim zjawiskiem.
   -Wiesz... postanowiłem w tym roku porządnie wziąć się do nauki. - oznajmił jakby było to coś oczywistego, kartkując przy tym zapiski z lekcji. - Co prawda nie osiągnę takich wyników i nie zdobędę takiej wiedzy, jaką posiada Hermiona, ale przynajmniej podniosę co nie co swoje oceny.
Draco usiadł na brzegu łóżka z poważną miną, dokładnie obserwując Chłopca-Który-Przeżył. Uniósł dłoń, kładąc ją następnie na czole ciemnowłosego. Kolejno zniósł rękę niżej, rozchylając powieki siedzącego przed nim przyjaciela.
   -Gorączki nie masz... Źrenice w normie... Miałeś już smoczą ospę?
   -C-co ty robisz, kretynie jeden!? Nic mi nie jest!
Strzepnął dłoń z twarzy i rzucił się na chłopaka z zamiarem zwalenia go z łóżka, co po czasie się stało.
Śmiali się jak opętani po chwili przepychanek, zapasów i rzucaniu w siebie wszystkim co popadło (oczywiście unikając rzeczy, przez które można spowodować uszczerbek na zdrowiu).

~~~~

W wierzy w salonie Gryffindoru pozostała garstka uczniów. Było dość późno, a za oknem panowała burza, która zmorzyła wychowanków domu lwa do snu.
Jedynymi osobami siedzącymi w pokoju wspólnym były Hermiona i Ginny oraz chłopak z czwartego roku czytający książkę i blondynka z szóstego kończąca swoją pracę domową przy stoliku.
Pierwsze wymienione powyżej dziewczyny siedziały przy kominku pochłonięte grą w czarodziejskiego wróbla*
   -Ginny? - odezwała się brązowowłosa widząc nieobecne spojrzenie przyjaciółki - Czy coś się dzieje?
Młodsza ocknęła się nagle i zamrugała trzy razy na dźwięk głosu Granger.
   -C-co? Ah, nie! Tylko... jestem nieco zmęczona... i myślę trochę o Ronie. - skłamała. Myślała o Harry'm, ale obiecała trzymać język za zębami. 
   -Gadałaś z nim? - Ruda pokiwała przecząco głową - Nadal żywisz do niego urazę?
   -Nie. To był jego wybór... Jest skończonym debilem i tyle. Ale to nie ważne. - spojrzała na starszą gryfonkę z powagą w oczach - Obawiam się, że napisał do mamy i taty o Harry'm. A jeśli jeszcze tego nie zrobił, to tylko kwestia czasu, kiedy wpadnie na ten jakże genialny plan. A wpadnie, bo jak już mówiłam jest debilem i mistrzem w wymyślaniu pierdół.
   -O przyjaźni z Malfoy'em?
   -Nie tylko o to chodzi. Nie pominąłby części, w której opisałby przydział Harry'ego. Wiesz przecież, że on uwielbia robić z igły widły i przekręci wszystko, byle na czyjąś niekorzyść. Avada. - powiedziała kładąc kartę na stosik - Do tego pewnie powymyśla jakieś nieistniejące scenki.
   -Możliwe. - powiedziała stanowczo - Ale nie zapominaj, że twoja... wasza mama zna go bardzo dobrze i nie uwierzy w jakiekolwiek oskarżenia o zdradzie Harry'ego. A poza tym ona traktuje go jak syna.
   -Taa... masz rację - wymamrotała pocieszona
   -Pewnie, że mam! - uśmiechnęła się szeroko odsłaniając rząd perliście białych zębów, po czym w dobrych nastrojach wróciły do gry, a przynajmniej tak się mogło zdawać. Ginny nadal zadręczała się przyjacielem i tym co dzisiaj się od niego dowiedziała. Obawiała się, że dziennik opęta go, jak kiedyś ją, a potem mogła się domyślać najgorszego. W końcu bazyliszka już nie ma, więc istniały jeszcze inne, bardzo prawdopodobne opcje.
_______________________________________________
* gra wymyślona przeze mnie na ''odczep się'' xD

14 komentarzy:

  1. Interesujące, ciekawi mnie jak rozwinie się dalej. Błędów nie zauważyłam. Fabuła ciekawa i zachęca do czytania. Mogłabym ponarzekać na długość, ale wole poczekać, aż się rozkręcisz.

    Pozdrawiam, D

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie wciąga, trafiłam na nie przypadkiem i nie żałuje. Zauważyłam jednak jeden niewybaczalny błąd (tak wiem dramatyzuje :P ) . Napisałaś "Drako" przez "K" to straszne xDD

    Bunny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.O Wybacz mi tą pomyłką, proszę! Piszę na szybko, a rzadko sprawdzam błędy... No ale żeby imię wielkiego Malfoy'a zapisać przez "k"?! O.O Stanowczo muszę odstawić kakao XD

      Usuń
  3. Mam dzisiaj jakiś dziwny dzień... noramlnie tyle nie komentuje, ale tak sobie patrze, że dzisiaj jest już sierpień a notka została dodana w czerwcu... to może jeden komentarz więcej zachęci autorkę do psiania... :)
    Maam nadzieje, że tak ;>
    Nie mogę sie doczekać cd!

    OdpowiedzUsuń
  4. please! please! kolejna noteczka! masz zarypisty pomysł, normalnie nie usiedzę... czekam z niecierpliwością na kolejną notkę

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny.Ogólnie masz genialny pomysł.Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej.Riddle...Stoi pod wielkim znakiem zapytania.Jest zagadką.Pisz dalej!Musisz!Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały blog!! Jeszcze wspanialsze opowiadanie!!! Już to kocham!! Och, po prostu nie mogę się doczekać rozdziału VII!!!! Proszę pisz szybciutko!!! Czekam z niecierpliwością!! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uh, cóż mam ci powiedzieć, panienko? Zacny jest twój blog i opowiadanie na nim zamieszczone. Urzekło mnie ono bardzo i mam cichą nadzieję, że będziesz je kontynuować. Oczywiście zdażały się literówki i inne błędy, a w takim wypadku zalecałabym znalezienie sobie bety. Mogłabym ci je też wszystkie powymieniać, ale z telefonu trudne by to było z pewnością.

    Wróć tu, zajrzyj choćby i napisz cóż się z tobą dzieję, panienko, a będę ci wielce wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie jest ciekawe. Jestem zainteresowana tym co będzie dalej i jak przedstawisz niektóre sytuacje.
    Życze dużo weny.

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  9. Przybyłam. Zobaczyłam. Komentarz zostawiłam. xD
    Bardzo podoba mi się tematyka twojego bloga. Dość trudno jest znaleźć jakiś fajny i czytelny tekst z parringiem Harry x Tom. Wielkie dzięki, że piszesz to opowiadanie ^^ Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;)

    PS. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Kiedy mogę się go spodziewać? ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest... świetne. Mega. Opowiadanie fajne, ale... Tak, ale! Mam jedno ale. No, więc to ale to
    OGROMNA
    ILOŚĆ
    BŁĘDÓW.
    Rażących.
    Żartuję! *podnosi ręce w obronnym geście* Znalazłam jeden błąd, który popełna mnóstwo ludzi, ale i tak go nie lubię. Napisałaś "kruczowłosy".
    Toż to zbrodnia!
    Za coś takiego dostaje się dożywocie!!!
    Ech.
    Pisze.
    Się.
    "Kruczoczarnowłosy".

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    może uda się zaprzyjaźnić z Theo, dobrze, że Ginny nic nie mówi na temat dziennika...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejka,
    wspaniale, a może uda się zaprzyjaźnić z Theodorem, no i Ginny dobrze zrobiła, że nic nie powiedziała na temat dziennika...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, a może to uda się zaprzyjaźnić z Theodorem, no i Ginny bardzo dobrze zrobiła, że nic nie powiedziała na temat tego dziennika...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń