Podszedł w stronę grupki pierwszorocznych schylając się nieco niżej ( nieco, jak na swój wiek to wcale nie był taki wysoki, co frustrowało chłopaka) po czym odezwał się miłym głosem.
-Pomóc wam? - zapytał dzieci uśmiechając się zachęcająco.
Dopiero gdy usłyszeli cudzy głos otrząsnęli się z wspólnego zamyślenia nad rozwiązaniem swojego problemu. Drgnęli i odwrócili się w mgnieniu oka do posiadacza owego głosu.
-P-pan jest Harry Potter? - wyjąkał jeden z chłopców o kasztanowych włosach i brązowych tęczówkach.
-Zgadza się. To jak? - zapytał szybko nie chcąc tracić czasu na bezsensowne zachwycanie się jego osobą. Wszyscy pokiwali potakująco głowami.- Widzicie tamtą bramkę? - wskazał palcem na wymienioną rzecz. -To jest przejście nasz peron. Jeśli się boicie możecie wbiegnąć na nią. Prowadzi prosto na peron 9 i 3/4. Nie kłamie. - zapewnił widząc niepewne twarze dzieciaków.
Nie tracąc więcej czasu sam spokojnym krokiem ruszył w stronę bramki.
Po chwili znalazł się na dobrze znanym mu peronie, gdzie stał już wielki ekspres.
-Heh, czas zacząć przedstawienie. - szepnął do siebie i poszedł w stronę przyjaciół, wcześniej witając się krótkim ''Hej.'' z Draco i zaciągnął go ze sobą.
Przystanęli oboje przed trójką gryfonów i w ciszy mierzyli się wzrokiem. Malfoy korzystając z okazji poprawił sobie nieco rozciągnięty rękaw mrucząc pod nosem jakieś obelgi na kruczowłosego.
-Harry? Czemu ciągniesz za sobą Malfoy'a? - zapytała ciekawa Hermi.
-Otóż ja i Draco po wielkiej wojnie zakopaliśmy topór wojenny. Zaczęliśmy się spotykać, za kumplowaliśmy się i jesteśmy przyjaciółmi. - powiedział w wielkim skrócie oraz szybko, ale ze spokojem w głosie.
Ron i Hermiona wpatrywali się ze dziwieniem wypisanym na twarzach, ale u Weasley'a widać było także lekką złość i niezadowolenie w oczach.
-Kurcze. Powiedziałeś to trochę tak, jakbyś chciał im powiedzieć, że jestem twoim chłopakiem. - zaczął się drapać teatralnie po głowie.
-Zamknij się. - uciszył go Potter nie mając na razie ochoty na przekomarzanki.
-Ty żartujesz, prawda? - odezwał się po chwili lekko zbulwersowany Ron, lecz widząc poważną minę Potter'a zrozumiał, że mówi w stu procentach serio. - Harry! To przecież Malfoy. Przecież on...!
-Nie obchodzi mnie to, Ron. Co było, to było. Albo ja i Malfoy, albo żaden z nas. Decyzja należy do was. - tu zwrócił się do też do Granger. Przez cały czas głos miał opanowany i nie dał się wyprowadzić z równowagi.
-Zwariowałeś! Myślisz, że ktoś taki jak on mógłby się zmienić? - wskazał palcem na Dracona.
-Nie wiesz Weasley, że nie pokazuje się kogoś palcem? - wysyczał chcąc rozpocząć walkę na słowa, a potem zapewne przeszłoby w czyny.
Harry uspokoił przyjaciela kładąc mu dłoń na ramieniu. Nie miał ochoty na bezsensowne przekomarzanki, a zwłaszcza nie w takiej sytuacji.
-Nie, nie zwariowałem. Wybierajcie. - powiedział patrząc to na rozzłoszczonego rudzielca,to na cicho stojącą i uważnie przyglądającą się platynowłosemu Hermionę oraz Ginny obserwującą całą tę szopkę.
-Hermiona, powiedz coś!Toć on na pewno coś knuje!
-...
-Hermiona? - zapytał wyczekująco Harry
Dziewczyna w milczeniu podeszła do chłopców i stanęła koło Malfoy'a twarzą zwróconą w stronę rodzeństwa Weasley'ów.
-Harry, ufam twoim decyzją. Jestem po twojej i Draco stronie. - oznajmiła i uśmiechnęła się radośnie w stronę ślizgona. - Mam nadzieję, że będziemy się dogadywać, Draco. - wyciągnęła dłoń, a ten szarmancko ją ucałował, na co gryfonka spłonęła rumieńcem. Zaraz po tym usłyszała cichy chichot Ginn, której nic nie umknie, a zwłaszcza zawstydzenie przyjaciółki na taki gest.
-Jasne, Hermiono.
-A ty jak zwykle swoje. - szepnął do siebie Harry przewracając oczami.
Potter wpatrywał się w coraz bardziej czerwonego ze złości Ronalda. Jego gniew był jeszcze większy z powodu Hermiony, dobrze o tym wiedział. Od początku czwartej klasy się w niej podkochiwał i tylko kilka razy w życiu miał szanse wywołać rumieńce na policzkach gryfonki. Tyle że zawsze spowodowane było to złością na Rona.
Zielonooki już coraz bardziej przekonywał się do tego, iż Weasley prędzej odtrąci się od niego niż miałby kumplować się z Malfoy'em. Cieszył się za to, że chociaż Hermiona okazała zrozumienie i nawet pierwsza wyciągnęła rękę, co było nieprawdopodobne. W końcu przez całą szkołę - nie licząc pierwszej klasy - wyzywana była przez niego od szlam i nie tylko.
-To jak, Ron?
-Na pewno nie! - krzykną krzyżując ręce w odmownym geście. - Nie z nim! Ośmieszał mnie i moją rodzinę przez te wszystkie lata! Jak ty chcesz to idź z nim, zdrajco! Ale nas w to nie mieszaj, prawda Ginny?
-Mnie w to nie mieszaj. Ja postanowiłam już dawno temu. - wtrąciła szybko i stanęła koło Harry'ego. - Jest mi za ciebie wstyd. Jesteś strasznie upartym osłem. Nie potrafisz wybaczać i przyznawać się do błędów. Do tego zostawiłeś swojego najlepszego przyjaciela, a w dodatku i Hermionę oraz mnie. Wszystko dlatego, że nienawidzisz Malfoy'a. Jesteś dwulicowy. - powiedziała ze złością w głosie.
-A idźcie wszyscy do diabła! - wrzasnął kiedy otrząsnął się z szoku i wszedł do ekspresu do Hogwartu.
-Heh, wiedziałem, że tak się to skończy. - westchnął zrezygnowany Potter. - Nie sądzisz,że przesadziłaś, Ginn?
-Niee. - powiedziała jakby było to coś oczywistego - Niech zna prawdę. Wstyd mi za tego materialistę.
~~~~
Byli już prawie na miejscu. Cały ten czas spędzili na przegadaniu całych wakacji i ciekawych sytuacji na jakie się natknęli. Nie brakowała też chwil, w których płakali wręcz ze śmiechu. Od czasu do czasu do ich przedziału wpadała Luna, której również nie przeszkadzał Malfoy, chociaż wychodziła by rozdawać zainteresowanym najnowszy numer ''Żonglera''. Nawet Neville był, który powiedział, że Ron przez cały czas siedzi naburmuszony przy oknie wyzywając wszystkich od różnych, zacząwszy od chamów kończąc po masę niecenzurowanych obelg.
Przez tą informację Ginny chciała iść go zamordować, a przynajmniej przywalić mu do nieprzytomności lub uszczerbku na zdrowiu. Na jego szczęście Harry z niemałą pomocą Draco przytrzymali ją na miejscu.
-Hej, chłopaki. słyszeliście już może o szkolny meczach Quidditch'a ?
-Nie, a coś się stało? - zapytał wyraźnie zaciekawiony blondyn.
-Podobno uczniowie VIII klasy nie będą mogli być w drużynach.
-Co?! - krzyknęli oboje w szoku, przy tym zielonooki niemal udławił się konsumowaną czekoladową żabą.
-Nom, tak postanowiła McGonagall. Uznała, że jesteśmy '' za starzy '', ale w sensie, że mamy ustąpić miejsca młodszemu pokoleniu. - wtrąciła Hermiona upijając łyk soku z kiwi i zamykając książkę od transmutacji, którą w połowie już przestudiowała. -Ale spokojnie. - uśmiechnęła się pocieszająco - Będziecie jeszcze mieli okazję poszaleć. Otóż odbędzie się jeszcze jeden mecz, w którym będą mogły uczestniczyć mieszane zespoły. Czyli wy moglibyście być razem, chociaż jesteście w innych domach.
-To super! - krzyknęła tryumfalnie Ruda zrywając się z miejsca. - Będzie tylko problem o posadę szukającego... Co zamierzacie? Tylko mi tu bez bijatyk i obrzydliwych wyzwań, bo nie ręczę!
Oboje spojrzeli na nią niewinnie, po czym uśmiechnęli się znacząco i podali sobie ręce, jakby do zakładu.
-Trzeba urządzić turniej! - oznajmili radośnie oboje. - O-oczywiście honorowy i z normalnymi zadaniami.- dopowiedział szarooki widząc morderczy wyraz rudowłosej.
Chłopcy obmyślali już zadania jakie będą musieli wykonać, a dziewczyny rozbawione i nieco zmartwione obserwowały uważnie napaleńców. Obawiały się, że podczas tych zadań się czasem nie pozabijają i żaden nie będzie uczestniczył przez to w meczu.
-Nie rozumiem, co ich w tym wszystkim tak podnieca. - rzekła starsza przyjaciółka szeptem do ucha Ginny.
-Oj, Hermi, Hermi. Testosteron w nich buzuje i mają już przeżuty na mózg. - sprostowała na co roześmiały się pozostawiając chłopców w zdziwieniu i zaciekawieniu. - Po za tym, jeśli się na wzajem nie wykończą to ja to zrobię za nich.
-...Ginn, przerażasz mnie. - odpowiedziała całkiem poważnie na widok Rudej, która mówi to niczym obietnicę. Na szczęście była pewna, że nie zabiłaby swoich przyjaciół... najwyżej nieco ze złości uszkodziła.
__________________________________________
Bardzo, ale to bardzo przepraszam tych co czekali na kolejną notkę >,< Po prosu przez ostatni czas nie miałam za dużo weny, a jak miałam to nawał nauki zlatywał mi na głowę =.= Jednak ! Obiecuję poprawę i kolejny rozdział postaram się jak najszybciej opublikować... Hmm, może jeszcze na początku tego tygodnia ? Czuję jak mnie rozpiera dzisiaj wena. *^* O, i jeszcze wybaczcie mi proszę z błędy, czy literówki. Nie chce mi się zbytnio czytać tego co wystukam na klawiaturze, a piszę jak leci i nie oglądam się zbytnio za siebie XD. Dziękuję za przeczytanie mojego trzeciego już rozdziału :3
-Hej, chłopaki. słyszeliście już może o szkolny meczach Quidditch'a ?
-Nie, a coś się stało? - zapytał wyraźnie zaciekawiony blondyn.
-Podobno uczniowie VIII klasy nie będą mogli być w drużynach.
-Co?! - krzyknęli oboje w szoku, przy tym zielonooki niemal udławił się konsumowaną czekoladową żabą.
-Nom, tak postanowiła McGonagall. Uznała, że jesteśmy '' za starzy '', ale w sensie, że mamy ustąpić miejsca młodszemu pokoleniu. - wtrąciła Hermiona upijając łyk soku z kiwi i zamykając książkę od transmutacji, którą w połowie już przestudiowała. -Ale spokojnie. - uśmiechnęła się pocieszająco - Będziecie jeszcze mieli okazję poszaleć. Otóż odbędzie się jeszcze jeden mecz, w którym będą mogły uczestniczyć mieszane zespoły. Czyli wy moglibyście być razem, chociaż jesteście w innych domach.
-To super! - krzyknęła tryumfalnie Ruda zrywając się z miejsca. - Będzie tylko problem o posadę szukającego... Co zamierzacie? Tylko mi tu bez bijatyk i obrzydliwych wyzwań, bo nie ręczę!
Oboje spojrzeli na nią niewinnie, po czym uśmiechnęli się znacząco i podali sobie ręce, jakby do zakładu.
-Trzeba urządzić turniej! - oznajmili radośnie oboje. - O-oczywiście honorowy i z normalnymi zadaniami.- dopowiedział szarooki widząc morderczy wyraz rudowłosej.
Chłopcy obmyślali już zadania jakie będą musieli wykonać, a dziewczyny rozbawione i nieco zmartwione obserwowały uważnie napaleńców. Obawiały się, że podczas tych zadań się czasem nie pozabijają i żaden nie będzie uczestniczył przez to w meczu.
-Nie rozumiem, co ich w tym wszystkim tak podnieca. - rzekła starsza przyjaciółka szeptem do ucha Ginny.
-Oj, Hermi, Hermi. Testosteron w nich buzuje i mają już przeżuty na mózg. - sprostowała na co roześmiały się pozostawiając chłopców w zdziwieniu i zaciekawieniu. - Po za tym, jeśli się na wzajem nie wykończą to ja to zrobię za nich.
-...Ginn, przerażasz mnie. - odpowiedziała całkiem poważnie na widok Rudej, która mówi to niczym obietnicę. Na szczęście była pewna, że nie zabiłaby swoich przyjaciół... najwyżej nieco ze złości uszkodziła.
__________________________________________
Bardzo, ale to bardzo przepraszam tych co czekali na kolejną notkę >,< Po prosu przez ostatni czas nie miałam za dużo weny, a jak miałam to nawał nauki zlatywał mi na głowę =.= Jednak ! Obiecuję poprawę i kolejny rozdział postaram się jak najszybciej opublikować... Hmm, może jeszcze na początku tego tygodnia ? Czuję jak mnie rozpiera dzisiaj wena. *^* O, i jeszcze wybaczcie mi proszę z błędy, czy literówki. Nie chce mi się zbytnio czytać tego co wystukam na klawiaturze, a piszę jak leci i nie oglądam się zbytnio za siebie XD. Dziękuję za przeczytanie mojego trzeciego już rozdziału :3
Znam uczucie braku weny... xd Mam z tym pewien problem, a dokładniej nie ja tylko moja kol. Necoco, która umieszcza opowiadania na moim blogu.
OdpowiedzUsuńGezz, ile ja sie namęcze, żeby zmusić ją do piasnia... heh.
Powodzenia w pisaniu i życze tej jakże ulotnej i niesałej rzeczy jaką jest wena ;]
Daruję literówki i pomniejsze orty, bo sama nie jestem mistrzem w tej dziedzinie ale pomyślałam, że zwrócę Ci uwagę na kilka niegramatycznych zdań.
OdpowiedzUsuń1. "-Harry, ufam twoim decyzją." -> decyzjOM
2. "...przekonywał się do tego, iż Weasley prędzej odtrąci się od niego..." -> odtrąci?! oddali, odtrąci jego przyjaźń etc.
3."Nawet Neville był, który powiedział, że Ron przez cały czas siedzi naburmuszony przy oknie wyzywając wszystkich od różnych, zacząwszy od chamów kończąc po masę niecenzurowanych obelg." -> Był nawet Neville, który powiedział, że Ron przez cały czas siedzi naburmuszony przy oknie wyzywając wszystkich od różnych, począwszy od chamów kończąc na masie niecenzurowanych obelg.
4."Obawiały się, że podczas tych zadań się czasem nie pozabijają i żaden nie będzie uczestniczył przez to w meczu." -> Obawiały się by chłopcy podczas wykonywania tych zadań nie powybijali się nawzajem, niwecząc swoje szanse na uczestnictwo w meczu.
Nie przejmuj się jednak tak bardzo, że wytykam Ci te błędy. Jestem wielką zwolenniczką prowadzenia takich blogów z opowiadaniami. Taka praca rozwija Twoją wyobraźnię oraz styl literacki. Musisz tylko bardziej zwracać uwagę na to jak piszesz i czy zdania, które układasz mają poprawną formę.
Masz we mnie od dziś wierną czytelniczkę.
-milu
Hej,
OdpowiedzUsuńcieszę się, że chociaż Hermiona zaakceptowała decyzję Harrego, w przeciwieństwie do Rona...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, bardzo cieszę się, że chociaż Hermiona zaakceptowała tą decyzję Harrego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no chociaż Hermiona zaakceptowała tą decyzję Harrego... choć właśnie bardziej obstawiałam, że to Ron będzie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza