Od pewnego już czasu denerwowało go poranne, nachalne słońce rażące po niewyspanych oczach.
-Potter, która godzina? - wybełkotał zaspany przewracając się na drugi bok, plecami do chłopaka .
Wybraniec wkładając na siebie mundurek spojrzał na zegarek i z niebezpiecznym uśmiechem spojrzał na drzemiącego Dracona.
-8:45, więc nie radziłbym przewracać się na drugi boczek tylko wstać i zabrać się do roboty. - powiedział z naglącym, matczynym tonem głosu.
-Aha... Co?! - w mgnieniu oka zerwał się z łóżka, biorąc następnie ubrania jakie wpadły mu w ręce. - I teraz mi to mówisz?!
-Oj. Jednak źle odczytałem. - rzekł za skruchą . Mianowicie zegar wskazywał 7:45.
Ślizgon słysząc to zastygł w miejscu, gdy chciał już wparować do łazienki i spojrzał na zielonookiego z chęcią mordu. Ten zaś przyjął maskę smutnego kociaka i powiedział sztucznie cichutkie przepraszam, na co dostał w głowę z ręcznika.
-Potter, albo nie znasz się na zegarku, albo czas kupić nowe okulary. - stwierdził padając z powrotem na nadal wygrzane łóżko. Westchnął odurzony ciepłem poduszki, w której zatopił prawy policzek. - Kiedyś cię zabije.
Harry zachichotał cicho pod nosem, pakując do torby wszystkie potrzebne podręczniki. Korzystając z nieuwagi przyjaciela schował też dziennik Riddle'a. Nie miał zamiaru zostawiać go gdziekolwiek, by ktoś zwinął go, jak na drugim roku z dormitorium.
-Powodzenia. Voldemort próbował wiele razy i sam skończył jako trup. Poza tym to jakbyś nie wiedział to kupiłem nowe okulary. - rzekł siadając koło przyjaciela
-Wolałbym nie kończyć jak on...Hm? Kupiłeś? - poderwał się by spojrzeć na twarz byłego gryfona. Dokładnie obejrzał szkła i oprawki, stwierdzając, że rzeczywiście wyglądają na nowiutkie? - A wyglądają jak stare.. może pomijając stan. Nie wolałeś jakiegoś nowszego modelu?
Pokiwał przecząco głową.
Co prawda będąc u optyka zastanawiał się nad czymś bardziej... modnym. Rozważał również kupno soczewek, jednak stwierdził, iż okulary są o niebo wygodniejsze i był już przyzwyczajony do ich noszenia. Rozglądał się także za innymi kształtami szkieł i wzorami, czy barwami oprawek., ale nie za bardzo przypadły mu do gustu co niektóre... zwłaszcza te w panterkę, czy różowe. Uhh. Już na samą myśl po plecach przechodzą mu dreszcze. Poza tym te obecne najlepiej pasują do jego twarzy.
-Dobra. Skoro łaskawie postanowiłeś mnie obudzi - spojrzał zimno na szeroko uśmiechniętego chłopaka - to pójdę się już szykować. A, i jeszcze dzisiaj przedstawię ci mojego bliskiego przyjaciela ze Slytherinu.
Harry momentalnie zesztywniał. Nie zbyt łatwo przychodziła mu do głowy myśl o kumplowaniu się z jakimś ślizgonem. Co prawda Przyjaźnił się z Draco, ale stawiał, że większa część - jeśli nie całość - domu węża chętnie by go oskalpowała, czy też udusiła... Chociaż pewnie prędzej padły by jakieś klątwy, by nie musieli brudzić sobie rąk robotą.
-Wyluzuj, stary. Dogadacie się, jestem tego pewien. Po prostu musicie się poznać. W przeciwieństwie co mówią inni, to ślizgoni są bardzo dobrymi i wiernymi kumplami.
~~~~
Na śniadaniu panował dość obszerny gwar, niż zwykle bywał. Tematem tego wszystkiego był między innymi a, a raczej przede wszystkim Złoty Chłopiec, który pokonał Czarnego Pana, a teraz stał się członkiem jego i jego sługów domu. Nie trzeba było mówić, że Slytherin oraz większa część wychowanków znana była z fascynacji i praktyk czarnej magii. Oczywiście krążyły po szkole już plotki typu : Potter zajmuje się czarną magią. Potter myślał kiedyś o dołączeniu do śmierciożerców. Potter... ma dziecko ze śmierciożerczynią ?!
~WTF?! A może jeszcze z ośmioma i każda urodziła co najmniej trojaczki?
Hermiona i Ginny chciały jak najprędzej pogadać z Harry'm. Obiecał im, że porozmawiają później, ale nie miały zamiaru czekać w nieskończoność. Od kiedy stał się ślizgonem wiadome było, iż ich kontakty mogą się ograniczyć do minimum.
-Nie, Hermi! Na pewno tak się nie stanie. Znasz przecież Harry'ego. - upierała się Ruda. - Nie zostawi nas, zobaczysz.
-No, nie wiem. - powiedziała niepewnie, dziobiąc w jajecznicy widelcem. - Kontakt nam się kiedyś urwie. Stanie się prawdziwym ślizgonem i z nimi będzie spędzał czas.
-Chyba żartujesz! - prychnęła rozjuszona - Myślisz, że zostawiłby NAS dla jakiś tam ślizgonów, którzy nie posiadają charakteru i uroku osobistego, jak my?
-Czy ktoś tu skomentował mój zabójczy charakter i urok osobisty? - usłyszały nagle za sobą głos platynowłosego, przez co mimowolnie podskoczyły na ławce.
Odwróciły się w stronę głosu, gdzie stał wyżej wymieniony właściciel głosu, a obok niego Potter uśmiechający się lekko na widok przyjaciółek. Zerwały się z miejsc i ściskały obu chłopców nie zważając na dociekliwe spojrzenia ze strony uczniów obecnych w sali.
-Chyba nie sądzisz, Hermiono, że mógłbym was zostawić. Nie narażałbym się przecież na gniew Ginny. - tu zerknął łobuzersko na Rudą, która ze skrzyżowanymi dłońmi na piersiach posyłała wyzywające spojrzenie.
-Tylko byś spróbował, a do końca życia miałbyś problemy z chodzeniem.
Roześmiali się wspólnie i wcześniej wyszli z Wielkiej Sali, chcąc zaspokoić niepewności, zaciekawienia oraz inne uczucia, jakie podtrzymywały dziewczyny.
Wybraniec powiedział im dokładnie to samo, co Draco wieczorem. W przeciwieństwie do Ginny oraz Smoka, to Hermiona wiedziała, co to horkruks i dokładnie zrozumiała całość przemowy jaka wygłosił.
-Czyli, gdybyś nie poprosił tiary, to od początku siedziałbyś w Slytherinie? - skinął potakująco głową - Kurcze, no nieźle. Pewnie byśmy się nie zaprzyjaźnili. - powiedziała smutno Hermi.
-W istocie. Jednak dobrze, że tak się nie stało. Szkoda by było stracić takie przyjaciółki sprzed nosa, jak wy. - otulił je przyjaźnie ramionami i od razu zmienił temat nie chcąc się w niego dalej zagłębiać. - Tak a propos, co mamy pierwsze?
-Hmm... Wspólnie eliksiry. - sprawdziła na swoim planie Hermiona, po czym zachichotała. A widząc zdziwioną i podejrzliwą twarz przyjaciela zabrała się za wyjaśnienia. - Nie, Harry. Nie zabujałam się w Snape'ie -przewróciła teatralnie oczyma i promiennie się uśmiechnęła. - Gdybyś tylko widział jego wyraz twarzy, gdy trafiłeś do Slytherinu... po prostu niczym najwspanialszy obraz świata. Wyglądał jak osłupiały troll.
-Co?! I ja tego nie widziałem? - jęknął zawiedziony zielonooki i wspólnie ruszyli w stronę lochów. - A ty Ginny co masz?
-Zaklęcia. to po drodze, więc przez część drogi idę z wami... Harry, masz zadanie dla Nietoperza, prawda?
-Oczywiście. I spodziewam się wybitnego. - uśmiechnął się szeroko z niebezpiecznym błyskiem w oku.
Otóż następnego dnia po "przybyciu" dziennika, jego kontakty z Riddlem się ociepliły i to bardzo. (patrząc na ich pierwsze spotkanie, które pamiętał, w przeciwieństwie do Tom'a) Kiedy wieczorem pisał te cholerne trzy rolki wypracowania na temat beozaru, jego właściwości, powstawaniu itp. itd., to Tom w tym czasie wysłuchiwał, a raczej wyczytywał jego wyżaleń i wszystkie wyzwiska opisujące Mistrza Eliksirów.
Nawet z chęcią pomógł mu, ale w tej pomocy można było wyczuć litość i delikatne rozbawienie z męczarni i katuszy jakie odczuwał Potter od jednego zadania z eliksirów.
Przyjaciele popatrzyli na niego podejrzliwie, zastanawiając się co ma dokładnie na myśli.
-Co ci chodzi po głowie? - odezwała się Granger z oskarżycielskim spojrzenie. - Ktoś napisał za ciebie tą pracę?
-Oczywiście, że nie! Własnymi rękoma wyskrobałem te trzy rolki. - nie skłamał. Tak na prawdę to on zapisywał wszystko co Riddle mu napisał na temat beozaru.
-To dlatego, że jesteś ślizgonem, tak? - poddała Ginny szturchając go w ramie.
-O, nie, nie. Nawet gdybym był ślizgonem od początku, to i tak dawałby mi niesprawiedliwą skalę oceniania. To przez to, że w latach szkolnych nie żył w zgodzie z moim ojcem. - wyjaśnił, przy czym uniósł mu się jeden z kącików ust.
cała trójka nadal głowiła się nad rozwiązaniem, na co Wybraniec uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Uwielbiał, gdy ludzie usilnie próbują rozgryźć jakąś zagadkę. Wiedział, że nie przyjdzie im nigdy ta właściwa odpowiedź do głów, ale ciekaw był co wymyślą. W końcu chyba w ostateczności podsunęli by myśl, że pomógł mu sam Voldemort.
-Chyba nie... Masz coś na niego i zamierzasz go teraz szantażować? - prychnął słysząc pomysł Malfoya... Trochę przeraziła go ta nadzieja w jego głosie.
Co prawda na piątym roku podczas lekcji oklumencji ujrzał, co nie co z życia Severusa, jednak nie był taki by tym go szantażować. Nawet jeśli to Snape... Swoją drogą, to ciekawe czemu były całe w żyrafy... nawet kiedyś podczas szlabanu zauważył, iż jeden z jego zeszytów przedstawiał owe zwierze... Może to jakieś jego zboczenie?
-I tak nie zgadniecie, więc przestańcie już wymyślać. Powiem tylko, że to nic niezgodnego z prawem, ani nic z tych rzeczy.
~Czy pomoc ze strony największego z czarnoksiężników, który w dodatku już nie żyje (chyba O.o) podważa jakiś regulamin?
~~~~
Lekcje minęły o dziwo przyjemnie. Snape o nic cię Harry'ego nie czepiał (chyba że dla tradycji, czy poprawienia sobie humoru) i nie stracił żadnych punktów. Niestety gryfoni pozbyli się 40, a Hermiona uratowała tylko 10.
Usiadł wygodnie na wzgórzu niedaleko zamku, opierając się o konar drzewa. Wyciągnął dziennik ze swojej torby, po czym maczając wcześniej pióro w atramencie naskrobał naskrobał krótko na wybranej kartce.
Hej.
Cześć. Jak ci czas leci?
Harry uśmiechnął się i zdał "raport" z tego, co dotychczas się wydarzyło. Zrobił to z wielkim skrócie, biorąc pod uwagę, że nie może tego opowiedzieć, a musi zapisać na zniszczonych kartkach notesu.
Jeszcze raz dzięki za pomoc z eliksirami.
Nie ma za co. W końcu nie mogłem pozwolić, by jakieś zadanie z eliksirów cię wykończyło.
Chłodny wiatr, który powoli zacierał ślady lata, delikatnie unosił przydługie kosmyki kruczoczarnych włosów zielonookiego.
Odchylił głowę do tyłu, by spojrzeć w po południowe, zachmurzone niebo.
~Heh, do czego to doszło... - pomyślał zapatrzony w obłoki, trzymając na udach zagadkowy dziennik. Zagadkowy dlatego, bo nie ma pojęcia w jaki sposób cząstka duszy nadal znajduje się w owym przedmiocie. Cząstka duszy Voldemort'a. - Gadam ze swoim śmiertelnym wrogiem, który "niby" nie żyje. W dodatku zaczynam go traktować jak kumpla... tak jak Draco, Hermionę, czy Ginny.
Przymknął powieki wsłuchując się w szum liści i świergot ptaków. Te dźwięki wyjątkowo skutecznie koiły w nim wszelkie niepewności i stres. W krótkim czasie odpłynął, pogrążony w zamyśleniach.(oczywiście nie spał - dop. autorki )
-H-Harry? - usłyszał głos Ginny, na co zaskoczony otworzył szeroko oczy i zwinnym, aczkolwiek na próżni wykonanym ruchem schował dziennik do torby. - Nie rób ze mnie głupiej! Co robisz z tym piekielnym dziennikiem? - zapytała głosem domagającym się odpowiedzi.
Potter nie wiedział co powiedzieć, jak postąpić w takiej sytuacji. Odkrycie Przez Ginny było najgorszą możliwą rzeczą, jak mogła się zdarzyć, ponieważ Ruda najlepiej znała dziennik Toma Riddle.
~Nie mógł być to kto inny, tylko Ginny? Na przykłada Draco. Jego łatwo by spławił.
Zapadła cisza, a chłopak przez cały ten czas był zabijany wzrokiem porównywanym do bazyliszka, należącym do Rudej.
Westchnął zrezygnowany.
-Chyba się nie wymigam... Od czego mam zacząć?
-Najlepiej od początku. - poddała i usiadła obok ślizgona - Zamieniam się w słuch.
Usiadł wygodnie na wzgórzu niedaleko zamku, opierając się o konar drzewa. Wyciągnął dziennik ze swojej torby, po czym maczając wcześniej pióro w atramencie naskrobał naskrobał krótko na wybranej kartce.
Hej.
Cześć. Jak ci czas leci?
Harry uśmiechnął się i zdał "raport" z tego, co dotychczas się wydarzyło. Zrobił to z wielkim skrócie, biorąc pod uwagę, że nie może tego opowiedzieć, a musi zapisać na zniszczonych kartkach notesu.
Jeszcze raz dzięki za pomoc z eliksirami.
Nie ma za co. W końcu nie mogłem pozwolić, by jakieś zadanie z eliksirów cię wykończyło.
Chłodny wiatr, który powoli zacierał ślady lata, delikatnie unosił przydługie kosmyki kruczoczarnych włosów zielonookiego.
Odchylił głowę do tyłu, by spojrzeć w po południowe, zachmurzone niebo.
~Heh, do czego to doszło... - pomyślał zapatrzony w obłoki, trzymając na udach zagadkowy dziennik. Zagadkowy dlatego, bo nie ma pojęcia w jaki sposób cząstka duszy nadal znajduje się w owym przedmiocie. Cząstka duszy Voldemort'a. - Gadam ze swoim śmiertelnym wrogiem, który "niby" nie żyje. W dodatku zaczynam go traktować jak kumpla... tak jak Draco, Hermionę, czy Ginny.
Przymknął powieki wsłuchując się w szum liści i świergot ptaków. Te dźwięki wyjątkowo skutecznie koiły w nim wszelkie niepewności i stres. W krótkim czasie odpłynął, pogrążony w zamyśleniach.(oczywiście nie spał - dop. autorki )
-H-Harry? - usłyszał głos Ginny, na co zaskoczony otworzył szeroko oczy i zwinnym, aczkolwiek na próżni wykonanym ruchem schował dziennik do torby. - Nie rób ze mnie głupiej! Co robisz z tym piekielnym dziennikiem? - zapytała głosem domagającym się odpowiedzi.
Potter nie wiedział co powiedzieć, jak postąpić w takiej sytuacji. Odkrycie Przez Ginny było najgorszą możliwą rzeczą, jak mogła się zdarzyć, ponieważ Ruda najlepiej znała dziennik Toma Riddle.
~Nie mógł być to kto inny, tylko Ginny? Na przykłada Draco. Jego łatwo by spławił.
Zapadła cisza, a chłopak przez cały ten czas był zabijany wzrokiem porównywanym do bazyliszka, należącym do Rudej.
Westchnął zrezygnowany.
-Chyba się nie wymigam... Od czego mam zacząć?
-Najlepiej od początku. - poddała i usiadła obok ślizgona - Zamieniam się w słuch.
Dlaczego to zawsze musi być Ginny?
OdpowiedzUsuńBuu nie lubie jej >.<
1. "Było to zapewne związane z oknami, których tu brakowało,a w wierzy gryfonów się od nich roiło." -> Było to zapewne związane z brakiem okien, od których wręcz roiło się w wierzy gryfonów.
OdpowiedzUsuń2. "W przeciwieństwie co mówią inni, to ślizgoni są bardzo dobrymi i wiernymi kumplami." -> w przeciwieństwie do tego co mówią inni ślizgoni są...
3. "Na śniadaniu panował dość obszerny gwar, niż zwykle bywał." -> Na śniadaniu panował większy gwar niż zwykle.
4. "owe zwierze" -> owo zwierzę
Proponuję pisać w Wordzie, który zaznaczy Ci błędy ort. na czerwono, będziesz mogła je od razu zobaczyć i poprawić.
-milu
Hej,
OdpowiedzUsuńczemu yo akurat Ginny musiała być, a ta poranna pobudka Draco...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, bu czemu to akurat Ginny musiała być... ale ta poranna pobudka Draco cudowna...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, czemu Ginny musiała się pojawić... ale ta poranna pobudka Draco fantastyczna...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza