Ron siedział z dala od trojga gryfonów, co nawet ich ucieszyło.
~Przynajmniej Ginny nie zamorduje go na forum całej wielkiej sali. - pomyślał uspokojony Harry.
Wmieszał się za to w grona Dean'a, Seamus'a oraz Neville'a, po którego wyrazie twarzy można było poznać, że nie jest zbytnio szczęśliwy z powodu jego towarzystwa i ciągłego marudzenia.
Harry posłał mu współczujące, a zarazem przepraszające spojrzenie. W końcu, gdyby nie było dzisiejszej rozmowy przed wyjazdem, to siedziałby z pozostałą trójką w dobrym nastroju, marudząc tylko na brak jedzenia. Z drugiej strony, jakby nadal ukrywał fakt, że się przyjaźni z Draco mogłoby być jeszcze gorzej.
Ceremonia dobiegała końca. Wszyscy świeżo upieczeni uczniowie zostali przydzieleni do swoich nowych domów, a dyrektorka wyjaśniła już powody i cele jednorazowej VIII klasy oraz przestrzegła pierwszorocznych o niektórych miejscach i panujących tu zakazach i nakazach. Uczniowie przygotowani na pojawienie się obfitej różnorodności potraw czekali wpatrzeni w stół.
Jednakże zamiast gwaru zachwytu usłyszeli głos McGonagall.
-Wybaczcie mi proszę, ale pozostała jeszcze jedna sprawa. Otóż nasza tiara przydziału domaga się ponownego przydziału pewnego ucznia. - zrobiła krótką pauzę. Po sali rozbiegły się szepty młodzieży. - Proszę o podejście do mnie Harry'ego Potter'a.
Wybraniec zastygł w bezruchu. Ze wszystkich uczniów musiał to być akurat on? Czuł jak nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Spojrzał na ślizgona, który również był w szoku.
Nagle poczuł łokieć Hermiony, który boleśnie wbił mu się w żebra.Od razu wyrwało go to z szoku. Wstał i dość wolnym, lecz pewnym krokiem ruszył w stronę profesor McGonagall. Przypominało mu to trochę sytuację z czwartego roku, kiedy to czara ognia wybrała go na czwartego uczestnika turnieju. Mijając Rona zauważył, że posyła mu jadowite, oskarżycielskie spojrzenie na co odpowiedział mu równie jadowitym wzrokiem.
Zatrzymał się przy dyrektorce, która tak jak na pierwszym przybyciu do Hogwartu włożyła mu na głowę stary kapelusz.
-Znowu się spotykamy, Potter. Pewnie dziwisz się, czemu musisz znowu przechodzić ceremonię przedziału... Otóż doszłam do wniosku, że nie powinieneś być w Gryffindorze. Na początku nie zwracałam na to zbyt wielkiej uwagi, ale po wojnie znacznie się zmieniłeś. Charakter bardziej ci się wyszlifował.
Harry przełknął głośno ślinę. Jego obawy z sekundy na sekundę rosły coraz bardziej na sile.
-Pamiętasz, że mówiłam i nadal tak twierdzę najlepiej pasujesz do domu węża, niż lwa. Zgodziłam się na Gryffindor tylko dlatego, że mnie poprosiłeś. Jednak proszenie na nic już się nie zda. Moja decyzja nie zostanie już nigdy więcej zmieniona.
-C-co? Nie!
-SLYTHERIN!
Z wykrzykniętymi słowami tiary Harry czuł jak wpada w wielką, czarną otchłań.
~Nie, nie, nie! Tak do cholery nie może być!
Przez chwilę na sali zapadła grobowa cisza. Wszystkich zatkało z powodu decyzji tiary. On, wybraniec, ten który pokonał Voldemorta przechodzi do domu swojego nieżyjącego już wroga?
Po paru sekundach jednak rozległy się radosne wrzaski ze stołu ślizgonów.
Wstał z trudnością ze stołku, spoglądając przy tym na nieco zasmuconą dyrektorkę, która machnęła różdżką, a godło i mundurek Potter'a zmieniły z lwa na węża oraz z złoto-szkarłatnych barw na srebrno-szmaragdowe. Zrezygnowany szedł w kierunku stołu wychowanków swojego nowego domu, czując na sobie wszystkie pary oczu będące w tej sali. Idąc tak miał odczucie jakby trasa jaką musiał przebyć nie miała końca, a za każdym kolejnym krokiem wydłużała się dwukrotnie.
Zajął miejsce koło Dracona, który poklepał go po plecach i uśmiechnął się szeroko.
-No to witamy w Slytherinie. Podać ci może ziemniaczki?
-Nie, dziękuję. - mruknął naburmuszony - Co ja tu właściwie robię?
-Siedzisz. - sprostował krótko - No rozchmurz się. Zobaczysz, w Slytherinie nie jest tak źle jak wszyscy mówią. Wręcz przeciwnie, wszyscy siebie szanują na wzajem i traktują jak rodzinę.
Smok nałożył sobie na talerz sałatkę po czym zabrał się za poszukiwanie sosu. Wybraniec w tym czasie zrezygnowany opadł głową na stół, boleśnie tłukąc sobie przy tym czoło.
-Heh, wiedziałem, że w końcu tu trafię. - wyburczał cicho biorąc ziemniak, które postawił mu blondyn pod sam nos.
-Hm? Co masz przez to na myśli? - zapytał z niekrytym zaciekawieniem.
-Później ci powiem. - spojrzał na Ginny i Hermionę, które smutno na niego spoglądały.
Posłał dziewczynom zrezygnowane spojrzenie i dał znak, że potem pogadają. Nie musiał za to nawet patrzeć w stronę Ronalda, bo już stąd czuł jak kipi z niego złość i próbuje zabić go wzrokiem. Zerknął w jego stronę przez co zielonooki skrzywił się nieznacznie. Jak zwykle rudzielec trzymając w obu rękach kawałki kurczaka zażerał je niczym zwierze i spoglądał na byłego przyjaciela z żądzą mordu w oczach.
-No dobra, ale potem nie próbuj się wykręcać.
-Ok. Nie ma sprawy. - zapewnił, po czym zabrał się za konsumowanie kolacji.
Szczerze mówiąc nie miał zbytnio ochoty na pałaszowanie czegokolwiek. Odechciało mu się po głupiej zachciance tego obszarpanego kapelusza... No, może Ron też miał w tym swój udział. Marzył tylko o jednym. By położyć się spać i żeby to wszystko okazało się tylko kolejnym pokręconym snem... Może lepiej byłoby zostać w domu?
~Dobrze, że chociaż mam tutaj Draco. - pocieszał się w myślach
Czegoś jednak mu tu brakowała. Konkretnie przy stole ślizgonów. Nie wiedział, co to było ale to było bardzo charakterystyczne i zauważalne. Teraz jest za spokojnie i za cicho. Goryle Malfoy'a na pewno nie, bo jeden nie żyje, a drugi siedzi w azkabanie. Zabini wyjechał za granicę, bodajże do Kanady...
-Ej, Draco. Gdzie się podziewa twoja kocica Pansy? - uśmiechnął się złośliwe.
Szarooki zachłysnął się sokiem pomarańczowym i całą twarz miał teraz mokrą. Wybraniec poklepał go szybko po plecach. nie chciał tracić jedynego przyjaciela z domu węża.
-Oszalałeś?! - krzyknął, jednak starając się by nie rozległo się to dalej, niż pięć osób od niego. - Ta idiotka już od dość dawna nie utrzymuje ze mną kontaktu. I dobrze, bo sądziła, że zostanie moją żoną. To nie jest zabawne! - dopowiedział zbulwersowany nagłym atakiem śmiechu kruczowłosego. - Ona chciała bym miał z nią d...d... dzieci. - ledwo przez gardło przeszło mu to słowo. Nie żeby miał coś przeciwko dzieciom, o nie. Chciał mieć w przyszłości potomstwo, ale na myśl, że miałby je mieć z Parkinson przyprawiała go o dreszcze i odruch wymiotny.
-Och, ależ Smoku. Stracić taki towar, to wręcz niewybaczalne. Takie ciało i to tylko dla ciebie na wyłączność... - przerwał widząc jak twarz kolegi przybiera zielonych barw.
-Ha, ha. Jak taki mądry, to sam się z nią ożeń.
-Nie, dziękuję. Poza tym, ona wolałaby mieć swojego kochanego Drakusia, niż mnie. Ciekawe jakby wyglądały wasze dzieci. - odparł udając, że wpada w zamyślenie nad tematem, za co oberwał od Malfoy'a z łokcia w żebra.
-Hej! Czy wy wszyscy musicie mnie walić po żebrach?! I tak jestem chudy, więc boli jak cholera.
~~~~
Wszedł do swojego nowego pokoju, który dzielił razem z Draco. Usiadł na łóżku, zrzucając z siebie uprzednio szatę. Dokładnie obejrzał całe pomieszczenie.
Wszystko utrzymywane w barwach zieleni i srebra. Meble były bardziej zamożne, niż w Gryffindorze, a łóżko na którym leżał o wiele większe i wygodniejsze. Jedyne światło jakie oświetlało cały pokój wspólny oraz inne sypialnie to lampy mieniące się barwami szmaragdu. Ogółem rzecz biorąc, to wszystko tu było bardziej luksusowe. Złotemu Chłopcu nawet odpowiadał tutejszy wystrój. Nawet wydawało się mu bardziej przytulnie niż w wierzy Gryffindoru.
-To jak? Powiesz mi w końcu, czy mam cie błagać na kolanach o zaspokojenie mojej ciekawości? - zapytał platynowłosy siadając na fotelu na przeciw chłopaka i wpatrując się w niego uważnie w lekkim uśmiechu.
-A mógłbyś?
-Nie przeginaj. - powiedział szybko, rzucając przy tym w byłego gryfona z landrynki.
-Cóż... jak by to zacząć... - droczył się przez co otrzymał zezłoszczone spojrzenie od Malfoy'a i atak landrynek.
-Dobra, dobra. Wyluzuj. Pamiętasz może naszą ceremonię? - pytany pokiwał potakująco głową - Otóż siedziałem dość długo na tym twardym stołku, bo tiara miała dylemat. Nie wiedziała gdzie mnie przydzielić i już chciała mnie dać do Slytherinu, ale poprosiłem ją by tego nie robiła. Przez kolejne lata, jak miałem z nią okazję się zobaczyć - niestety - cały czas powtarzała, że i tak najlepiej pasuje do Slytherinu. Wmawiałem sobie, że się myli i to samo jej mówiłem. Potem sądziłem, że to wszystko przez Voldemorta. Z początku, że to jego część mocy we mnie, a w czasie wojny i do teraz, że jestem, a właściwie byłem jego horkruksem. No i teraz wszystkie teorie szlag trafił i jestem tu. - zakończył z lekką goryczą w głosie. Nie mógł uwierzyć, że tak naprawdę był cały czas w środku ślizgonem, a nie gryfonem.
-Że kim byłeś jego? Hor...co?! - zapytał otępiały
-Horkrukasem. Oh, wytłumaczę cię kiedyś, ale na pewno nie teraz. Jestem zmęczony i taka część informacji z księgi ''Potter - jego życie i tajemnice'' powinna ci na razie wystarczyć. - rzekł widząc w oczach ślizgona iskierkę domagającą się wyjaśnień.
-Ale w najbliższym czasie? - nie dawał za wygraną, jak to on.
-Ta. W najbliższym czasie...
-A mógłbyś?
-Nie przeginaj. - powiedział szybko, rzucając przy tym w byłego gryfona z landrynki.
-Cóż... jak by to zacząć... - droczył się przez co otrzymał zezłoszczone spojrzenie od Malfoy'a i atak landrynek.
-Dobra, dobra. Wyluzuj. Pamiętasz może naszą ceremonię? - pytany pokiwał potakująco głową - Otóż siedziałem dość długo na tym twardym stołku, bo tiara miała dylemat. Nie wiedziała gdzie mnie przydzielić i już chciała mnie dać do Slytherinu, ale poprosiłem ją by tego nie robiła. Przez kolejne lata, jak miałem z nią okazję się zobaczyć - niestety - cały czas powtarzała, że i tak najlepiej pasuje do Slytherinu. Wmawiałem sobie, że się myli i to samo jej mówiłem. Potem sądziłem, że to wszystko przez Voldemorta. Z początku, że to jego część mocy we mnie, a w czasie wojny i do teraz, że jestem, a właściwie byłem jego horkruksem. No i teraz wszystkie teorie szlag trafił i jestem tu. - zakończył z lekką goryczą w głosie. Nie mógł uwierzyć, że tak naprawdę był cały czas w środku ślizgonem, a nie gryfonem.
-Że kim byłeś jego? Hor...co?! - zapytał otępiały
-Horkrukasem. Oh, wytłumaczę cię kiedyś, ale na pewno nie teraz. Jestem zmęczony i taka część informacji z księgi ''Potter - jego życie i tajemnice'' powinna ci na razie wystarczyć. - rzekł widząc w oczach ślizgona iskierkę domagającą się wyjaśnień.
-Ale w najbliższym czasie? - nie dawał za wygraną, jak to on.
-Ta. W najbliższym czasie...
Cóż...rozdział ciekawy, choć nic nowego nie wniósł. No, przynajmniej nie za dużo i nic ważnego. Ale rozumiem, że był potrzebny. Czekam na pierwszy konflikt Harry kontra Ron. To będzie zabawa! _^_*cieszy się jak dziecko*
OdpowiedzUsuńZnalazłam dwa bardzo rażące błędy. Mianowicie: Azkaban pisze się przez "z" a nie "s". tutaj by trzeba było poprawić. No i Kanada z małej napisałaś. Ups.
Czekam na moment, w którym pojawi się Tom. Mam nadzieję, że nastąpi to dość szybko.;P
No to będzie na tyle dzisiaj.
Weny i chęci.
Strzałka,
tirea
Chceeeeee Tomcia!
OdpowiedzUsuńWiecej rozmów z Riddlem i Harrym w tym dzienniku, jak już żywego nie ma ;>
Harry mógłby opowiedzieć Draco o wszystkim co robił w Hogwarcie przez te lata, eliksirze wielosokowym itp. Reakcje Smoka mogłyby być zabawne ;d
pisze się Horkruksem, a nie 'Horkrukasem' ;p
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest już znacznie lepszy. Błędy ort. wymieniła już koleżanka powyżej. Kilka najbardziej rzucających się w oczy zdań, które bym poprawiła:
OdpowiedzUsuń1. Przemyśl cały pierwszy akapit. Ja bym podzieliła treść na krótsze i prostsze zdania. Dzięki temu będzie się łatwiej go czytało,
2. "Wmieszał się za to w grona Dean'a, Seamus'a oraz Neville'a," -> wmieszał się w grono
3. "mówiłam i nadal tak twierdzę najlepiej pasujesz do domu węża, niż lwa." -> lepiej/bardziej pasujesz do domu węża niż lwa
4. "...ale na myśl, że miałby je mieć z Parkinson przyprawiała go o dreszcze..." -> myśl, że miałby je mieć z Parkinson przyprawiała go o dreszcze
-milu
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, teraz to trafił do slytherinu, miło widzieć teraz taką postawę Draco...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak wspaniale... teraz to trafił do slytherinu, Draco podoba mi się taka jego postawa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział... no teraz to trafił do slytherinu, no i podoba mi się postawa Draco...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga